sobota, 11 lipca 2015

Rozdział VI







If this feeling flows both ways?
Was sort of hoping that you'd stay
That the nights were mainly made for saying things 
That you can't say tomorrow day*





  Zmierzchało. Wciąż się wahałam. Wiedziałam, że nie warto zostawiać tej sprawy na potem. Z drugiej strony czułam, że fizycznie opadam z sił. Jednak powtarzałam sobie, że nie będę tego żałować. Przemierzając korytarze budynku hokage, nie spotkałam żadnej żywej duszy. Gabinet był otwarty. Tylko jedna wysoka lampa świeciła się tuż przy wielkim, drewnianym biurku, za którym siedział Naruto. Jego głowa uniosła się szybko do góry, gdy znalazłam się we framudze drzwi.
-Hej.
Uśmiechnęłam się niepewnie w stronę blondyna, obserwując jego ruchy.
-Hej- odparł głucho, podnosząc się z miejsca.
Zapadła cisza. W słabym świetle lampy widziałam, jak Naruto zamiera. Niebieskie oczy lustrowały mnie uważnie. Bałam się powiedzieć coś więcej. Nie miałam pojęcia, czy w tym momencie kolejne słowa miałyby jakiekolwiek znaczenie. Mogłam tylko czekać, aż Uzumaki dostrzeże, że to nie żadna zjawa- naprawdę tam byłam, stałam kilka metrów od niego, udając, że to wcale nic nadzwyczajnego. Jakby fakt mojej długiej nieobecności przepadł bez wieści w chwili, gdy nasze spojrzenia spotkały się na wskroś gabinetu.
W końcu, Naruto otrząsnął się i zjawił tuż mnie, ujmując dłońmi moją twarz. Zacisnęłam nerwowo wargę, czując, jak łzy cisnęły mi się do oczu. Nie wiedziałam, czy to ze smutku, czy ze szczęścia, czy ze zwykłej bezsilności.
-Hej- usłyszałam ponownie jego głos. Jeszcze cieplejszy, bardziej kojący.
Uśmiechnęłam się szeroko, choć jakakolwiek radość uleciała ze mnie chwilę później. Lazurowe oczy przyglądały mi się uważnie, oczekując słów, gestów. Niepewnie opuściłam wzrok, wiedząc, że lawina pytań spadnie na mnie bez ostrzeżenia, bez możliwości ucieczki. Ciche westchnienie wydobyło się z jego ust.
-Wróciłaś z Sasuke?- zapytał spokojnie. Ciepłe dłonie wciąż przylegały do moich policzków.
Pokręciłam przecząco głową.
-Puścił cię samą?
Nie reaguję przez moment, jednak w końcu przytakuję, wciąż uciekając wzrokiem przed blondynem. Nie zauważam tym samym przerażenia w jego oczach, tego czystego strachu, który zupełnie nie pasuje do osoby jego pokroju. Nie umiałam też znaleźć żadnych słów, nie byłam w nastroju do rozmów. Choć moja własna lista pytań gryzła mnie i zakrzątała myśli, to pragnęłam tylko jednego. Wsparcia. Wsparcia od Naruto.
-Sakura...-wypowiedział moje imię z żalem, podchodząc jeszcze bliżej. Moje czoło dotknęło jego płaszcza. Niepewnie objęłam jego sylwetkę, pozwalając sobie na upust wszelkich emocji. W końcu byłam przy osobie, która znała mnie na wylot, która nie potrzebowała słów i sprawozdań, aby zrozumieć, co mnie dręczy. Gdy pierwsze łzy spłynęły po moich policzkach, pociągnęłam delikatnie nosem, wtulając się w ciało przyjaciela. Jego ręce objęły moje drżące ramiona, wciąż pozostając wiernym ciszy. Nawet nie byłam świadoma, kiedy dokładnie wyszliśmy z budynku, zmierzając wolnym krokiem w stronę mojego opuszczonego mieszkania. Niebo tego wieczoru było niesamowicie piękne, usłane jasnymi punktami. Fala szczęścia przeszyła moje serce. Byłam nareszcie w domu.
  Ciepłe ramen na wynos poprawiło mi jeszcze bardziej nastrój. Z wielką ochotą i apetytem kończyłam swoją porcję, zerkając co chwilę na Naruto. Ten nie spuszczał ze mnie oka, zajmując miejsce naprzeciw stołu. Wyczuwałam bijący od niego niepokój. Uśmiechnęłam się jednak szeroko, starając się na lekki ton:
-Ciągle mi się przyglądasz! Chyba nie zmieniłam się tak bardzo?
Wbrew moim oczekiwaniom, mój głos nie maskował wcale zdenerwowania i krępacji. Spuściłam głowę, odsuwając na nieznaczną odległość pustą miskę po ciepłej zupie. Naruto nadal siedział cicho.
-Dziękuję za posiłek- rzekłam ledwo słyszalnie, niepewna, co zdarzy się za moment.
Uzumaki poruszył się nieznacznie. Z powodu zmęczenia nie byłam w stanie trzeźwo interpretować bieżącej sytuacji, ale nie zmieniało to faktu, że nadal miałam do czynienia z człowiekiem, który od lat był dla mnie jak otwarta księga, dlatego żadna cisza nie zamykała przede mną możliwości, aby choć domyślić się, co dzieję się w głowie przyjaciela. Bałam się tylko, że te wszystkie nieprzyjemne uczucia, które przejrzyście odbijały się w jego oczach, dotyczyły właśnie mojej osoby. Jeśli miałam jakikolwiek bezpośredni związek ze strachem i żalem tlącym się w duszy Uzumakiego, wątpiłam, czy chcę poznać bliżej szczegóły.
Wstrzymałam oddech, gdy nagle zabrał głos.
-Sakura... Dlaczego właściwie wróciłaś?
Rozumiałam, że kolejne pytania musiały w końcu nadejść. Wiedziałam, że w gruncie rzeczy będę znała na nie odpowiedź i nie uda mi się w żaden sposób niczego ukryć, choćbym ponownie miała używać samych niewerbalnych znaków. Jednak, tak oto, pojawiło się jedno z tych, które wydawałyby się najprostsze. Wydawałoby się. Dlaczego wróciłam? Dlaczego po niespełna pięciu miesiącach nieobecności zjawiłam się ponownie w Wiosce Liścia? Sama, z pierścionkiem na palcu, pewna swojego wyboru a jednocześnie nieprzyjemnie roztargniona, gotowa rozpłakać się w każdej chwili?
-Potrzebujesz mnie- odpowiedziałam niezbyt pewnie, choć starałam się, aby brzmieć przekonująco.
Naruto zgubił nagle w oczach poprzedni strach i żal i zastąpił najzwyklejszym, ludzkim zdziwieniem.
-Konoha mnie potrzebuje- poprawiłam się po chwili i dodałam- Sam tak pisałeś. Dlatego wróciłam.
-Sasuke ci o tym wspomniał?
-Nie. Przeczytałam waszą korespondencję, tę, w której pisałeś o ANBU- odpowiedziałam szczerze. Blondyn przełknął głośno ślinę i znowu nastała chwila ciszy. Sama ją przerwałam.
-Naruto. Nie mam zielonego pojęcia, co się dzieje. Zrozumiałam, że wiosce zagraża niebezpieczeństwo, że jestem tu potrzebna i dlatego wróciłam. Nie wiem też, w jaki sposób związany jest z tym Sasuke. Nic mi nie chciał zdradzić. Naruto- akcentuje imię, choć cała uwaga blondyna jest poświęcona tylko mnie- Co to za tajemnice? Wiedziałeś, dokąd zabiera mnie Sasuke?-Nie dałam Uzumakiemu czasu na odpowiedź, kontynuując:- Tam, w Kusagakure, jego nie było prawie w domu. Znikał na nieokreślony czas. Raz wrócił cudem o własnych siłach, ledwo żywy! Proszę cię, muszę wiedzieć, co jest grane. Musisz mi powiedzieć.
Dusiłam w sobie płacz, ale mój głos nadal przypominał żałosny jęk, na który mogłam sobie jednak pozwolić w towarzystwie Naruto. To była bardzo miła odmiana, mając przed sobą rozmówcę, który nie stawia żadnych warunków. Mówiłam wszystko, co chciałam, bez obawy, że zostanę po chwili sama, że powiedziałam za wiele, że nie zasługuję na uwagę i odpowiedzi.
Nie przewidziałam tylko, że Uzumaki nagle straci zdolność mowy. Obserwowałam, jak rozwiera usta, po czym znowu zamyka i tak na zmianę, niczym w transie, jakby także zapomniał o potrzebie płynnego oddychania.
Mój wewnętrzny żal powoli gasł. W nadmiarze nerwów uniosłam zaciśniętą pięść w górę.
-Naruto...!
Mężczyzna zmierzwił jasne włosy, odchylając się od stołu, prawdopodobnie w obawie przed moim potencjalnym ciosem. Zacisnęłam tylko zęby, opuszczając rękę.
-Przepraszam cię, Sakura, ale...
-Nie- przerwałam przyjacielowi, będąc gotowa rwać różowe kosmyki z głowy- nie ty. Nie możesz tego robić!
Naruto nie był w stanie zrozumieć moich intencji. Nie wiedział, w jaki sposób obchodziłeś się ze mną w Kusagakure. Jeśli myślał, że przeprosiny zastąpią mi dostęp do informacji, to grubo się mylił.
Uzumaki został jednak wierny swojej sentencji i spróbował ponownie:
-Przepraszam cię za wszystko, ale naprawdę nie miałem wyboru...
-Naruto... O czym ty mówisz?
Nie patrzył już na  mnie. Zamknął oczy, aby nie widzieć mojej reakcji, aby udać, że kontakt wzrokowy jest w tym przypadku zbyteczny.
-To ja poprosiłem Sasuke o pomoc. Wciągnąłem go w misję, sam nie znając dobrze wroga... Sakura, naprawdę miałem związane ręce, ja...
Lazurowe oczy wreszcie ukazały się spod powiek przyjaciela. A w nich skrucha i smutek. Nie wtrącałam się. Słuchałam, jak z trudem szuka kolejnych słów. Gdy zaciął się na dobre, spojrzał na mnie wymownie, jakby szukał pomocy, choć doskonale wiedział, że to ja potrzebowałam jej bardziej. Nie obdarowałam go żadnym kołem ratunkowym, pytania ugrzęzły mi gdzieś w gardle. Dlatego sam zadał jedno.
-Cholera, od czego zacząć?
Domyśliłam się, że nadszedł najwyższy czas na monolog blondyna. Pytanie, które padło z ust Naruto, wbrew logice, nie mogło być retoryczne. Jego ton i spojrzenie chciały odpowiedzi.
-Najlepiej od początku- odparłam spokojnie, starając się tłumić negatywne uczucia. Nie byłam pewna, czy chciałam zrównać go z ziemią czy przytulić. Miałam wrażenie, że zamieniam się w bombę zegarową, a czas tykał nieubłaganie.
-W porządku- zgodził się.
Czekałam w skupieniu, zupełnie nieprzygotowana na to, co powie zaraz Naruto.
-Kilka miesięcy temu dostałem wiadomość od Gaary. Przekazał mi informację, że w niewyjaśnionych okolicznościach giną jego kunoichi. Głównie te wysłane na misje. Nie był w stanie odnaleźć sprawcy, dlatego postanowił skontaktować się z pozostałymi kage. W ramach ostrożności nie wypuszczałem dziewczyn i kobiet poza wioskę. Wioska Piasku straciła już kilkanaście shinobi płci żeńskiej, nikt nie ma pojęcia, kto za tym stoi. Nie znałem osobiście tych kunoichi, Gaara uznał je za przeciętnie uzdolnione, ale zdecydowanie wartościowe i posłuszne wiosce. Większość z nich służyła jako medic ninja...Nie chciałem wzbudzać paniki. Bałem dzielić się z tym z kimkolwiek, większość kage uznała to za tajne śledztwo, a ja nie chciałem działać pochopnie. W tym momencie wrócił Sasuke. Nie chciał zostać tu na dłużej. Powiedział, że zabiera cię ze sobą. Zapytałem, skąd wie, że będziesz chętna z nim pójść. Nie odpowiedział. Zdałem sobie sprawę, że nie mogłem wykluczyć takiej opcji. Zacząłem panikować... nie powinnaś opuszczać wioski w takich okolicznościach. Nie mogłem też rozkazać mu, by zostawił cię w spokoju. Postanowiłem powiedzieć mu o ofiarach z Suny. Odparł, że przy nim nic ci nie grozi. Nie miałem pojęcia, z kim mamy do czynienia, prosiłem, by nie lekceważył zagrożenia. Nadal nie byłem pewny, czy tylko Suna jest w niebezpieczeństwie. Prosiłem go, by zdał mi raport z waszej podróży. Wyśmiał mnie i opuścił wtedy gabinet.
  Dowiedziałam się też, że coś cię zaniepokoiło w drodze do Kusagakure i wysłałeś do Naruto wiadomość. Wtedy zaczęła się wasza korespondencja, a ty rozpocząłeś patrolować na granicy Kraju Ognia. Podjąłeś decyzję, że nie muszę wiedzieć o zaistniałej sytuacji. Uzumaki długo nalegał, byś nie zostawiał mnie samej w Kusa, byśmy wrócili do Wioski Liścia. Wiele razy groziłeś zerwaniem współpracy, choć raporty na nowo przybywały do Naruto w formie krótkich komunikatów "Bezpieczna. Śledzę. Dam sobie radę". W promieniu kilku kilometrów od domu w Kusa pojawiali się szpiedzy, których zabijałeś, nie mogąc uzyskać od nich żadnych informacji. Wiedziałeś, że chcą się do mnie dostać. Wciąż zapewniałeś Naruto, że poradzisz sobie w pojedynkę.
-Chwilami żałowałem, że pozwoliłem, aby cię stąd zabrał. Nie spałem po nocach, czekając na jego pieprzonego ptaka. Dodatkowo nie mogłem wykluczyć, że Konoha jest całkowicie bezpieczna. ANBU czeka na mój znak, choć wciąż nie wiedzą, z czym mają się zmierzyć. Ja sam nie wiem!
  Obeszłam stół, aby usiąść ramię w ramię obok Uzumakiego, chwytając jego dłoń. Spojrzał na mnie ukradkiem, szybko odwracając wzrok. Odwzajemnił uścisk.
-Powinnaś być na mnie zła. To wszystko moja wina...
W moich oczach zebrały się łzy. Wiedziałam, że oboje potrzebujemy komfortu. I nie miałam już sił wnikać, dlaczego nie czułam żadnego gniewu w stosunku do Naruto.
-Już cicho. Nawet nie wiesz, jak cieszę się, że tu jestem.
Wtedy obsypał mnie pytaniami, na które odpowiadałam krótko i rzetelnie. Mój senny głos nie zatrzymał ciekawości blondyna. Nawet, gdy moja głowa spoczywała już na jego ramieniu, a słowa wypowiadałam prawie szeptem.
 Powiedziałam mu wszystko. O ślubie. O tajemnicach, o łzach, gniewie i nienawiści. I choć nie nazwałam Kusa więzieniem i podkreślałam, że żyłam tam z własnej, nieprzymuszonej woli, to zdawałam sobie sprawę, jak marnie to brzmiało, a prawda zbyt jawnie wędrowała między wierszami.
-Sasuke jest jaki jest, ale nadal nie rozumiem, dlaczego po tym wszystkim puścił cię samą- odezwał się cicho, zgarniając kilka kosmyków z mojej twarzy. Podobał mi się ten gest oraz ciepło bijące od jego ciała.
-Wystarczyło mu powiedzieć, że cię kocham- odpowiedziałam cicho. Niebieskie oczy obserwowały mnie z góry, pochłaniając moje myśli.
 Niebo tej nocy było niesamowicie piękne. A pocałunki słodkie i kojące. Tulące do wymarzonego snu.









------
*Arctic Monkeys- Do I wanna know?








7 komentarzy:

  1. Szkoda, że takie krótkie i praktycznie nic się nie dzieje... pozostało czekać na następny, znowu.

    OdpowiedzUsuń
  2. EJJJJJJ! Jakie powiedzieć, że „cię kocham”?!
    Czytając ten rozdział myślałam, że obejdzie się bez większych emocji. Przyszedł wreszcie czas na przynajmniej częściowe wyjaśnienia, co być może nie uczyniło notki szczególnie pasjonującą, ale za to potrzebną. I kiedy już obrałam tę myśl czytając sobie kolejne zdania rozdziału z zaciekawieniem snując domysły dlaczego Sasuke wypuścił Sakurę, i jak to się stało, że jednak mu uciekła (no tak sobie założyłam, cóż począć? ^^) Ty mi tutaj piszesz taką petardę. Wystarczyło jedno zdanie żebyś zawróciła mi w głowie i zasiała tam chaos, który wręcz żąda zaspokojenia ciekawości. No bo co teraz dzieje się z Sasuke? To mnie chyba intryguje najbardziej, bo to raczej nie jest typ, który usiądzie i zacznie pić do lustra. Pozornie spokojne wydarzenia po tym jednym zdaniu nabierają takiego tła, że wyobraźnia pracuje mocno. To fajne <3
    Chciałam jeszcze podziękować za miłe słowa pod ostatnim moim komentarzem <3 Nie spodziewałam się tego, ale tak cudownie ciepło na serduszku mi się zrobiło po przeczytaniu go, że chyba ze 3x wracałam się do niego i czytałam dla poprawienia humoru. Dziękuję więc i jak zawsze życzę dużo weny.
    Ais <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej! OKEJ. Ja potrzebuję chwili. "A pocałunki słodkie i kojące". JA PRZEPRASZAM, ale jakkolwiek kocham Naruto, to mam nadzieję, że te pocałunki to były przyjacielskie, w czółko albo policzki, bo inaczej ja tu uschnę. o<-< Ahh, ta Twoja tajemniczość!
    Cieszę się, że już nam się coś wyjaśnia. Niezmiernie mnie zdziwił fakt, że Sakura nagle pojawiła się przed Naruto. Na samym początku myślałam, że to jej wyobraźnia czy sen, bo nie potrafiłam jakoś wyobrazić sobie, by Sasuke puścił ją. W dodatku puścił ją SAMĄ (chociaż kto wie, może czai się gdzieś w krzakach?). Kocham relację Naruto i Sakury, to jedna z najpiękniejszych przyjaźni (czasami czuję, że nie tylko przyjaźni...) i to spotkanie z pewnością było potrzebne. Rozczulił mnie fakt jak bardzo Sasuke chciał ochronić Sakurę, choć ta ochrona szybko zamieniła się w więzienie. I to, jak szybko zrezygnował gdy Sakura mu powiedziała, że kocha Naruto. Chociaż znów- nie znamy całej historii. Nie wiemy, co tak naprawdę się tam u państwa Uchiha stało. Jestem strasznie ciekawa jak to będzie dalej. Jak się to wszystko rozwinie? Co z naszą wielką trójką?
    NO I JA NIE WIEM CO POCZĄĆ Z TYMI POCAŁUNKAMI!! Uświadom mnie, proszę o<-<
    Dobra, kończę mój chaotyczny wywód. Pozdrawiam serdecznie ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Łokej, mam mętlik w głowie.
    Rozdział króciutki i choć niewiele się dzieje, bo jest to właściwie tylko rozmowa, to przynajmniej mamy częściowe wyjaśnienia. To było dla mnie od początku oczywiste, że Sasuke chciał przed czymś chronić Sakurę. Tylko przed czym? I tu się okazuje, że... że dalej nie wiadomo, ale już jest jakiś trop.
    W dalszym ciągu jestem jednak ciekawa przebiegu rozmowy, jeśli tak to można nazwać, Sakury i Sasuke.
    Ale od czego ten mój mętlik? A no od tego: "Wystarczyło mu powiedzieć, że cię kocham" i "A pocałunki słodkie i kojące". NaruSaku to mój drugi ulubiony pairing, na mojej liście jest zaraz po SasuSaku. Nie zmienia to jednak faktu, że jeżeli te "pocałunki" były takie, o których w pierwszej chwili pomyślałam - to zawiodłam się zachowaniem Sakury. Mam nadzieję, że skończyło się na takich w np. policzek, a to "...że cię kocham" było albo pretekstem, albo miłością braterską - i nic więcej, broń, Panie Boże!
    Mam nadzieję, że następny rozdział będzie nieco szybciej. ;)
    Pozdrawiam serdecznie. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej! Jakie pocałunki? Kochana nie rozpędzaj się tak! Hahah A tak serio to mam nadzieje/przeczucie, że przyjacielskie.
    Jak to możliwe, że ten gbur puścił ją samą?! Helo! No kurczę, czy on jest aż tak głupi, żeby uwierzyć w tą bajeczkę? Na to wygląda. Chociaż też patrząc z innej perspektywy to zdanie wypowiedziane przez Sakure jest nie dopowiedziane. Owszem ona kocha Sasuke ale oprócz tego kocha Naruto lecz jako swojego najlepszego przyjaciela, niemalże brata. Jakby tak patrzeć jej zdanie jest właście, tylko troszkę źle sformułowane. Tak czy owak jestem ciekawa przebiegu i czynów rozmowy Uchiha.
    Kolejne pytanie: Co będzie dalej?
    Tak jeszcze na sam koniec podoba mi się więź pomiędzy Sakurą a Naruto.
    Ogólnie świetny rodział i tylko czekać na następny.
    A i takie ostatnie pytanko: Żyjesz? Bo ni cię nie słychać ni widać.
    Pozdrawiam gorąco chociaż nie.. jest już na podwórku strasznie ciepło i duszno, więc przesyłam ci chłodne uściski (może troszkę cię orzeźwią). Pa! 😊😘

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za, przepraszam, pocałunki? Absolutnie nie zgadzam się na żadne ich pocałunki! I gdzie kolejny rozdział? Czekam i czekam żebyś odkręciła te sprośności z tego posta, a ty wciąż trzymasz mnie w niepewności. Niedobra ty!
    Masz ode mnie całą masę pozytywnej karotenowej energii twórczej, więc bierz się do pisania.
    Pozdrawiam cieplutko i niecierpliwie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O, o, ja też, jako wierna fanka wysyłam czystą energię do wykorzystania! ^w^
    Czekam z (nie)cierpliwością. ♡

    OdpowiedzUsuń