poniedziałek, 1 grudnia 2014

Prolog






Please try to be patient
And know that I'm still learning
I'm sorry that you have to see
The strength inside me burning*


  

  Znów cię obserwuję. Wodzę za tobą wzrokiem jak zahipnotyzowana. W powietrzu unosi się tak wiele słów, które chciałabym wypowiedzieć... Jednak nie odzywam się. Nie chcę zwracać twojej uwagi. Kiedyś bardzo o nią zabiegałam, moje serce biło w szalonym tempie, gdy mogłam być blisko ciebie. Ugasiłeś to wszystko. Zniszczyłeś. Jakbyś od początku do tego dążył. Ale to nie tak. Ty nigdy nie zakrzątałeś sobie mną głowy. Byłam tą z boku, może jedynie chwilami potrzebna do bardzo błahych spraw... Teraz każdego ranka budzę się z płytkim oddechem, z martwą duszą i pustym umysłem. Nie umiem się pogodzić z tym, co mi ofiarowałeś. Nie potrafię już dłużej wymuszać na sobie szczęścia. Burzysz we mnie wszystko co ludzkie. Wiem, że czynisz to nieświadomie, ale... Błagam, usłysz mnie... Usłysz, jak krzyczę, usłysz mój płacz i przestań mnie niszczyć, Sasuke... 
  Kręcisz się. Salon. Sypialnia. Znów salon. Łazienka. Kuchnia. Jak zawsze, gdy jesteś w domu, nie możesz znaleźć sobie miejsca. Nosi cię- chcesz być wszędzie. Tylko ja zauważam, że to działa w przeciwną stronę- ty nie chcesz być, nie tutaj, nie w swoim domu, nie tam, gdzie ja, nie tam, gdzie tracisz swój instynkt. A uwielbiasz go czuć i nic innego nie sprawia ci większej przyjemności. Może gdybym cię nie znała, może wtedy drżałabym na samą myśl o twoim wnętrzu. Bałabym się twojej duszy, czarnej jak węgiel, splamionej krwią twoich wrogów. Nosiłabym w sobie strach podobny do tego, gdy jestem bliska śmierci. Ale powiedz, kto zna cię lepiej ode mnie? Kto inny byłby w stanie znieść twoją oschłość, dzikość i bezuczuciowość? Moje oczy gasną, kiedy napotykam twoje mroczne spojrzenie. I chciałabym, byś wiedział, że nie wbijasz już igieł w moje serce, gdy bombardujesz mnie swoim gniewem do świata. Nie utożsamiam się z nim od bardzo dawna, nie dzielimy go razem, ukochany... Nie jesteśmy jednością...
  Ta cisza wzbudza we mnie złość. Nie powiesz, co zamierzasz, nie powiesz, gdzie idziesz, kiedy wrócisz. A przecież rozmawiamy. W każdej sekundzie twojego pobytu w domu toczymy nieustanną konwersację. Bez przerwy zrzędzisz, bez przerwy łżesz, a ja wtóruję ci, nie pozostając dłużną. Co sprawi, że któreś z nas przezwycięży ten znój? Twoje kłamstwa nie będą mnie już więcej zwodzić. Przecież czuję prawdę, wiem, co jest realne. Nie powiesz głośno, że opuszczenie Konohy było błędem, nie przeprosisz, że odciąłeś mnie od najbliższych, tym bardziej nie przyznasz się, że sam nie umiesz zaakceptować nowego miejsca. Sasuke, co jest w końcu twoim domem? Bo nie jest nim ten kraj i nie jestem nim moja obecność...
  Tylko raz wróciłeś, bo obiecałeś. Kazałeś mi czekać, a ja czyniłam to z przejęciem i przyjemnością. Po Czwartej Światowej Wojnie Shinobi zdawało się, że wszystko wróci do normy. Twój powrót do wioski miał zwiastować nowy rozdział. Wszyscy mieli dzielić ze sobą szczęście, bo w końcu nie groziło nam żadne niebezpieczeństwo. Pozostało tylko czekać. Na ciebie. 
  Czy kiedykolwiek dowiem się, co się stało? Cztery lata bez żadnych wieści. Zdaje się, że umieram z szaleństwa, widząc cię z powrotem. Uzumaki szaleje z radości, bez zastanowienia ofiaruje ci jedną z najważniejszych posad w wiosce. Wrócił jego przyjaciel, dawny kompan. Trzeba świętować, powiadomić wszystkich, Uchiha jest już wśród nas, na dobre... Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo znowu go zraniłeś...
  I choć jeszcze pół roku temu przyrzekałam ci bezkresną miłość, to nie wiem, co czuję do ciebie w tym piekle. Budzą się we mnie zupełnie nowe żądze, absorbuję cały chłód, jakim mnie obtaczasz. Nie umiem się przed nim bronić. Przytłacza mnie. Drżę. I wiesz, co jest najgorsze? Że postawiona przed ponownym wyborem, bez wahania poszłabym za tobą kolejny raz. Najgorsze epitety opisujące moją teraźniejszość nie zamydliłyby mi oczu. Nie zrezygnowałabym z ciebie, Sasuke. Czym byłoby moje życie, gdybym cię odrzuciła? Jakim prawem miałabym ci odmówić, gdy moja egzystencja tak cię pragnie, kiedy dnie i noce marzyłam tylko o tobie, kiedy lata bez ciebie stanowiły przeklętą wieczność...? Kim jesteś, że porzucam dla ciebie wszystko? Kim jesteś, że uciekam z własnego kraju, zdradzając najbliższych, opuszczając swój jedyny dom? Nie zasługujesz na miano mojej miłości. Nie po tym, co mi zrobiłeś...
  Co się wydarzyło podczas twojej tułaczki? Co zniszczyło w tobie każdy element, o jaki walczyliśmy tak zażarcie z Naruto? Dlaczego znów wszystko przede mną ukrywasz? Przecież zasługuję na twoje zaufanie. W końcu mam prawo wiedzieć, co cię trapi, mam prawo znać twoje myśli... Kto inny, jeśli nie ja? 
  Sześć miesięcy ciszy. Sześć miesięcy płaczu i zgrzytania zębami. Tak bardzo bałam się, gdy opuszczałam Konohę... Tyle nocy przepełnionych bólem i strachem. Nie byłeś nawet w stanie mi pomóc. Zamknąłeś się na świat, znowu układając wszystko po swojemu. I oto jestem przy tobie. Jako część twojego planu, niezwiązana w żaden sposób z twoimi uczuciami. Obdarzona rolą pani Uchihy, uległej i gotowej na każdy rozkaz. Dokładnie tak, jak to sobie obmyśliłeś. Doskonale pamiętam swoje przejęcie, w końcu bez oporu przyjęłam twoje proste warunki. Jak zaczarowana doszukiwałam się wyższego powołania w powierzonej mi roli. Przecież nawet bez miłości moglibyśmy tworzyć razem rodzinę. Czyż nie tak to miało być? Tymczasem niczym duch włóczę się po naszym nowym domu. Niby nadal niewinna, nietknięta... Czekam na powrót mężczyzny, któremu ofiarowałam swoje życie. Czekam na twoje inne oblicze, bo nadal wierzę, że razem możemy o nie zawalczyć. 
  Wiesz, że jestem silna. Tyle razy byłeś świadkiem mojej zawziętości. Miałeś mnóstwo okazji przyjrzeć się, jak potrafię walczyć o swoje. Widziałeś, ile posiadam w sobie ciepła i miłości. Zrozumiałeś, że to ty mnie taką stworzyłeś. Twój wpływ wykreował nową osobowość. Wmówiłeś też sobie, że stałeś się moim właścicielem. Że przysługują ci do mnie wszelkie prawa. Jaka to tajemnica, gdy każdy mój krok czyniłam z myślą o tobie i tonąc w marzeniach o twojej bliskości? W jaki sposób negować te relacje, gdy nawet teraz, odrzucona, już nie jako kompanką, a żona, szukam na nowo drogi do twojego serca? I wszystko byłoby ziszczeniem moich pragnień, gdyby nie twoje wzgardzenie i ceremonialne marnotrawienie tego, co stworzyłeś... 
  Nie zliczę moich prób i nie wycenię swoich starań, którymi miałam cię do siebie znowu przekonać. Nie chciałeś rozmawiać, nie chciałeś ze mną przebywać. Już od tygodni unikam cię jak ognia, bo każda chwila spędzona w twoim towarzystwie rodzi we mnie kolejne pokłady goryczy. I zdaje mi się, że wśród twoich codziennych niemych pytań od pewnego czasu góruje jedno, tak wyraźne i bolesne. Powiedz je, powiedz głośno... 

Bym mogła ci szczerze odpowiedzieć: Nie wiem, najmilszy, nie wiem, dlaczego jeszcze stąd nie uciekłam...
 
  Wzdycham głęboko i spoglądam na swoje dłonie. Złota obrączka błyszczy od blasku świecy. W pokoju unosi się wiśniowy zapach kadzideł. W tej cudownej oazie przyswajam całą sobą tą cudowną woń. Czuję się odprężona. Słyszę skrzypienie schodów i odruchowo spoglądam na korytarz. Po chwili pojawia się twoja sylwetka. Nie wchodzisz do salonu, nie interesuje cię moje towarzystwo. I tylko na krótką chwilę napotykam twoje czarne oczy. Ubrany w płaszcz, z torbą przerzuconą przez ramię, rzucasz mi ostrzegawcze spojrzenie. Nie odrywając od ciebie wzroku, obserwuję, jak zmierzasz ku wyjściu. Nagle dostrzegam jedynie twoje plecy, by w końcu doszedł do mnie głuchy trzask zamykanych drzwi. 
Zostawiłeś mnie. Uciekłeś, Uchiha. Znowu.






........................
 *Marketa Irglova- The Hill 

Chyba nie mam dziś żadnego komentarza. Może jeden- powroty wzruszają...

Pozdrawiam!  







2 komentarze:

  1. Fajny prolog. Czekam na rozdział pierwszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawie i już nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń